Dziś nasz ostatni dzień na Krabi,postanawiamy spędzić leniwe popołudnie nad basenem.Nic specjalnego poza wylegiwaniem sie na lezaku i obserwowaniem starych niemców ,się nie działo.
Na śnaidanie oczywiscie bylo to samo co jemy od przyjazdu.Bylismy juz w 4 różnych hotelach i zawsze jest to samo;/
Zaczynam sobie urozmicać,jednego dnia jem chleb tostowy z serem i ogórkiem , drugiego z serem i pomidorem :):) Dodam ,że nigdzie na śniadanie nie dostalismy innego chleba niz tostowy, o bułkach tez mozna zapomnieć.
Po południu udajemy sie do wypatrzonego podczas spacerów mało atrakcyjnego z zewnątrz lokalu z tajskim jedzeniem.Mimo, że z zewnatrz wygladał prymitywnie , dostalismy tam świetne jedzenie.Zawsze jadło tam sporo tajów gdy przechodzilismy wiec musiało byc dobre jedzenie. I tak bylo.Piotrek zamówił Indian Curry za 50bath (4,50zł) , ja wybrałam ryż z warzywami kurczakiem i orzechami również za 50 bath.Więkoszości dań było za własnie taką sumę.Podano nam na szklanych talerzach , a nie na plastkiach jakby mogła wskazywać na to cena.
Wszystko było bez zastrzeżeń,SMACZNE I SZYBKO PODANE. Prymitywna kuchnia składająca sie z wiaderek i misek oraz 3 palnikow z gazem.Za obiad wraz z dwoma butelkami wody zapłacilismy 12 zł ZA DWIE OSOBY :) Polecamy, knajpka jest bez nazwy ale to jedyna taka mała rudera przy głownej ulicy z 3 stolikami.
Wieczorkiem spacerowaliśmy jeszcze po Ao Nang i oboje stwierdzilismy ze juz tu raczej nie wrócimy.Podsumowując ,to wydaliśmy tutaj tyle co na Phi Phi i Phuket razem;/Jest tu dość drogo,dość nudno na dłuzej chyba ze ktoś sie nastawia na opalanie dzien w dzien ale to przeciez nie po to sie leci tak daleko by leżeć na leżaku;/ Oczywiscie plaze i wyspy ładne ale nie dorównują tym na Phi Phi.
Żeganmy sie dzis z Krabi i idziemy na ostatnie pyszne naleśniki tajskie z serkiem i pomidorkiem za jadyne 2,50 zł.
Wieczorkiem idziemy do jedynej knajpy na plazy , która ma jakis wmiare fajny klimat "FISHERMAN" na drinka i ziemniaczka z grilla :)
Na koniec po póżnym poworcie do naszego bungalowa czekał w łazience na nas nieproszony gość;/
Jaszczurka,naszczęście mała.
Szybko ją wywaliliśmy na zwenątrz ,jakoś niechcieliśmy by została z nami noc:)
Jutro samolot do znanego nam juz bangkoku,czujemy sie inaczej lecąc tam niz za pierwszym razem kiedy to nie wiedzielismy nic.Teraz juz wiemy gdzie co sie znajduje , gdzie warto wrócić, wiemy jak poruszać sie kolejką nadziemną,gdzie tuk tukiem a gdzie trzeba wziaść taxi.W gruncie rzeczy Bangkok to nie jest aż takie wielkie miasto i łatwo sie po nim poruszać.
Bye Bye Krabi WELCOME Bangkok !