Ostatnie śniadanko w hotelu na Phuket i o 13:30 płyniemy na rajskie wyspy Phi Phi.
Do portu bierzemy tuk tuka płacimy około 500bath,godzinka i jestesmy, nasz stateczek troche syfiasty jak cały port na phuket. wybieramy miejsca na dworzu , i zajmujemy nasz kawałeczek podłogi gdyż krzeseł u góry brak :) W drodze zaczelo padać, ci którzy siedzieli z drugiej strony odczuli nie tylko deszcz ale i wiaterek;/
Po prawie 2h jestesmy na wyczekiwanych wyspach phi phi.
Jest tak jak miało być, mało ludzi puste plaże a na nich dzikie palmy, małe hoteliki i do okoła dzungla i woda:)
Wysiadamy ze statku i odrazu widzimy nasz hotel PHI PHI, który znajduje sie przy samej wodzie.
Pokój super jak za tak śmieszną cene, zostawiamy bagaże i idziemy zjesc coś do jednej z kanjpek na plazy. Zamawiamy tajskie jedzenie, ja dostałam pyszny makaron z kukurydzą ,trawą , i marchewką a Piotrek coś dziwnego przypominajacego zupe na dodatek niemiało to zadnego smaku:) Oczywiscie spring rolle ( tutejsze sajgonki) jemy codziennie , są naprawde rewelacyjne.Za obiad z dwoma przystawkami , dwoma głownymi daniami i piwkami płacimy około 45zł. Więc baaardzo przystępnie :)
Udajemy sie na zwiedzanie wyspy nie jest za duża :) z obu stron woda , stojąc z lewej strony można zobaczyć brzeg który jest z prawej :)
Pierwszy spacer po plaży dostarcza wielu wrażen, ogroomne muszle leżace na plaży takie które w polsce widzimy w sklepach i dzikie palmy na plaży z kokosami :)
Idąc przez plaże nagle widzimy siedzące sobie dwie małpy!
Nie bały sie nas za bardzo , siedziały sobie na piaseczku :) Niemogliśmy przestać się im przyglądać :)
Wieczorkiem jeszcze udajemy sie na ogromne krewetki :) i oczywiście sajgonki :) Krewetki duże, pyszne , i tanie :) Jak za darmo :) Bardzo świeże , niedawno pewnie jeszcze żyły :)
Tutaj nam sie o wiele wiele bardziej podoba niz na Phuket jest tak jak można zobaczyć na pocztówkach , a nawet jeszcze lepiej :) niema dróg niema chodników, niema samochodów, jedyna droga dostania sie na wyspe to ok 2h podróż stateczkiem:)